poniedziałek, 24 listopada 2014

Być mamą, być kobietą.

Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta wraca - to miłość macierzyńska.
Józef Ignacy Kraszewski







Mamą zostałam dziewięć miesięcy temu, dwudziestego drugiego lutego o godzinie dwunastej pięć. Przez dziewięć miesięcy starałam się przygotować do tej roli, ale o co tak naprawdę chodzi w macierzyństwie zrozumiałam dopiero gdy Staś pojawił się na świecie. 




źródło: pinterest.com

Bycie mamą jest niezwykłym doświadczeniem, nie da się tego porównać do niczego co dane mi było przeżyć wcześniej. Jednak to na czym chciałam się dziś skupić to... kobiecość. Wiele kobiet zostając mamami zapomina o swojej kobiecości - zarówno o tej fizycznej, jak i emocjonalnej. Oczywiście doskonale to rozumiem, sama tego doświadczyłam. Zaraz po porodzie nie miałam czasu ani chęci na myślenie o takich "drobiazgach" - nie było szans na wyjście do fryzjera, kosmetyczki, zresztą nie było też okazji do tego by się umalować czy seksownie ubrać, bo na pierwszy spacer wyszliśmy dopiero po tygodniu od wyjścia ze szpitala, a do pierwszego wyjścia z mężem do znajomych czy na kolację musiało upłynąć kilka tygodni. Jednak po tygodniu stwierdziłam, że z szacunku do siebie i swojego męża, muszę coś ze sobą zrobić. I tak już zostało. 

Zazwyczaj zaraz po porodzie kobieta źle się czuje we własnej skórze i nie akceptuje swojego ciała. Do tego dochodzi dyskomfort związany z gojącymi się ranami (czy to krocza, czy brzucha), nie pomaga również stres wynikający z nowej, bardzo odpowiedzialnej roli.W przypadku niektórych kobiet pojawia się również pogorszenie nastroju związane z tak zwaną depresją poporodową. W tych trudnych i wymagających dla kobiety chwilach bardzo ważne jest wsparcie partnera. Mężczyzna powinien w tych dniach nie tylko prawić kobiecie komplementy związane z narodzinami dziecka i nową rolą życiową (choć są one niesamowicie ważne i potrzebne!), typu: "jesteś taka dzielna", "jesteś super mamą", "świetnie sobie radzisz w nowej roli", ale także chwalić jej kobiecość, podkreślając chociażby, że ładnie wygląda w domowych legginsach. Ale tutaj apel również do wszystkich mam - kobitki, nie ubierajcie się w domu w najstarsze legginsy czy dresy jakie macie w szafie i rozciągnięte swetry. Nie pokazujcie się swojemu facetowi w nieumytych i nieuczesanych włosach. Nikt nie każe Wam chodzić w makijażu po domu, ale jeżeli widzicie cienie pod oczami lub zaczerwienioną krostę na brodzie - nałóżcie odrobinę kremu BB czy korektora. Nie tylko sprawicie przyjemność swojemu mężowi, ale przede wszystkim sobie. Jestem pewna, że chętniej i częściej będziecie się uśmiechać jeśli lepiej będziecie się czuć we własnej skórze. Natomiast jeśli wybieracie się z dzieckiem na spacer to nie wkładajcie na nogi wygodnych, ale niekoniecznie urodziwych trampek, tylko skuście się na równie wygodne, płaskie baleriny czy czółenka. Plus dziesięć do samopoczucia gwarantowane!

Makijaż, fryzura, fajne ubranie i akceptacja swojego ciała po porodzie to połowa sukcesu. Druga połowa siedzi w naszej głowie. Kobiecość bowiem to nie tylko wygląd, ale i stan umysłu. Kobiety rodząc dziecko często wyrzucają ze swojej głowy kobiecość zastępując ją macierzyństwem. Niektóre robią to nieświadomie, a niektóre świadomie, będąc przekonanymi że macierzyństwo zmusza nas do rezygnacji z wszystkiego co kobiece. Nie jest to prawda. Powiem więcej! Moim zdanie tego typu myślenie jest bardzo niebezpieczne, przede wszystkim dla związku, czyli relacji KOBIETY (nie matki) z mężczyzną. Wraz z pojawieniem się dziecka, pojawia się nowa rola kobiety - rola matki, ale role te absolutnie się nie wykluczają. Kluczem do sukcesu jest poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie. U mnie na przykład działa to w ten sposób - w ciągu dnia, kiedy Staś jest aktywny, jestem w stu procentach skupiona na nim, ale po powrocie męża z pracy staram się znaleźć czas na rozmowę, przytulaska czy buziaka. Potem wspólnie bawimy się z synkiem. Więcej czasu mamy dla siebie kiedy Staśko idzie spać. Wieczory bowiem to czas na bliskość z mężem, ale także skupienie się na sobie - pisanie, czytanie, długa kąpiel, pielęgnacja ciała, czyli wszystko co sprawia mi przyjemność. Oczywiście są dni, kiedy jestem tak zmęczona, że jedyne o czym marzę po położeniu synka spać, to kąpiel i wyrko. I tak robię. Ale nie kładę się do łóżka w flanelowej koszuli nocnej do kostek, ale czymś co będzie miłe dla oka męża, gdy położy się obok mnie.

Myślę, że najlepszym pogodzeniem kobiecości i macierzyństwa jest spojrzenie na rolę matki jako dopełnienie a nie eliminację kobiecego pierwiastka.

A jak jest u Was? Jesteście w stanie pogodzić swoją kobiecość z macierzyństwem?

Pozdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz