Staś skończył siedem miesięcy a zatem rozszerzanie diety ruszyło pełną parą. Po ukończeniu szóstego miesiąca bardziej testowaliśmy smaki niż je wprowadzaliśmy, nie chciałam bowiem porywać się z przysłowiową motyką na słońce. Teraz, kiedy Stach jest już dużym chłopcem (!), żarty się skończyły i czas na "poważne" podejście do tematu.
Pierwszym stałym posiłkiem, który Staśko zajda regularnie od tygodnia, jest śniadanko. Jak większość mam na początek zdecydowałam się na kaszkę. Miałam jednak ogromny dylemat - jaką kaszkę wybrać. Zaczęłam od skrupulatnego studiowania etykiet i... osłupiałam. Okazało się bowiem, że praktycznie wszystkie kaszki dostępne na rynku zawierają cukier! Kiedy już otrząsnęłam się z szoku (musiałam wyglądać idiotycznie, stojąc z rozdziawioną buzią na środku Rossmanna i wpatrując się tępo w kaszkę...), stwierdziłam, że muszę trochę poczytać o tych nieszczęsnych kaszkach, bo ładować w dziecko cukru w wieku siedmiu miesięcy nie zamierzam!
Jak pomyślałam, tak też zrobiłam i trafiłam na kaszki Holle. Produkty tej szwajcarskiej firmy nie są dostępne w zwykłych sklepach, ale bez problemu można je znaleźć w sklepach ekologicznych - głównie w internecie. Poza kaszkami, firma produkuje całą gamę ekologicznej żywności dla niemowląt, czyli mleka modyfikowane, słoiczki, herbatki, ciasteczka, a nawet oleje do smażenia. Wszystkie zainteresowane mamuśki odsyłam na stronę internetową producenta - tutaj - i zachęcam do zapoznania się z produktami.
Skupmy się jednak na kaszkach. My przetestowaliśmy kaszkę z prosa, jabłkowo-gruszkową.
źródło: http://pl.holle.ch/pl_PL/our-products/ekologiczne-kaszki-dla-niemowl-t/ekologiczna-kaszka-z-prosa-jab-kowo-gruszkowa-dla-niemowl-t
Jest to kaszka bezmleczna, którą można podawać z mlekiem modyfikowanym lub wodą, po szóstym miesiącu życia. Ja, jako typowa zwolenniczka karmienia piersią, unikam kaszek mlecznych (bo są właśnie na modyfikowanym mleku), a te bezmleczne robię na wodzie. Stasiowi kaszka ta bardzo smakuje, zjada całą miseczkę aż mu się uszy trzęsą, a mi serce rośnie z dumy i szczęścia. Jak dla mnie ma dosyć mdły smak i prawie nie wyczuwam smaku jabłka i gruszki, ale nie o mnie się tu rozchodzi, a poza tym moje kubki smakowe są już całkowicie upośledzone przez "cudowne dodatki" takie jak cukier i sól... Mimo to aby choć troszkę "osłodzić" kaszkę dodaję do niej starte jabłuszko lub gruszkę właśnie, a czasem nawet śliwkę lub banana (wtedy właśnie jest najpyszniejsza!). Dla ciekawych podaję skład:
Ekologiczne
płatki z razowej mąki jaglanej** 90%, płatki jabłkowe* 5% (puree z
jabłek, mąka ryżowa*), płatki z gruszek* 5%, (puree z gruszek*, mąka
ryżowa*), witamina B1 (zawartość witaminy zgodna z ustawą)
*z upraw biologicznych
**z upraw biodynamicznych
**z upraw biodynamicznych
Cena tej kaszki to około 12-13 złotych plus ewentualne koszty przesyłki. Nie jest zatem najtańsza, ale mimo to wydaje mi się, że warto zapłacić więcej, ale mieć pewność, że nie podajemy dziecku cukru i nie zniekształcamy jego kubków smakowych.
U nas w domu jest jeszcze jedna kaszka, mająca na celu oswajanie Stacha z glutenem. To kaszka pszeniczna pełnoziarnista niemieckiego producenta Lebenswert. Podobnie jak Holle - do kupienia w sklepach bio.
źródło: http://marketbio.pl/kaszka-pszeniczna-peln-bio-225-g-lebenswert.html
Wszystkim rodzicom (i nie tylko!) zainteresowanym ekologicznymi kaszkami dla niemowląt (i nie tylko!) polecam sklep internetowy marketbio. Mają magazyny we Wrocławiu więc ci z Was którzy mieszkają we Wro mogą oszczędzić na przesyłce, obierając zamówienie na ulicy Jerzmanowskiej.
Pozdrawiam i miłego wieczoru (ja lecę czytać nowy kryminał Galbraith'a!).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz