Zaczął się nowy okres, który może,
jeśli tylko się o to postaramy, być lepszy niż ten, który się zakończył.
Część z nas wkracza w nowy rok z postanowieniami i planami - błahymi i
tymi bardziej poważnymi. Ja również zaliczam się do tego grona.
Niestety, nie zawsze udaje mi się wytrwać w swoich postanowieniach
(szczególnie tych dotyczących ograniczeni słodyczy i regularnych
ćwiczeń), ale co roku ambitnie wyznaczam sobie cele i jestem naprawdę
szczęśliwa, gdy udaje mi się zrealizować chociaż kilka z nich. Dzisiaj
chciałabym podzielić się z Wami częścią swoich tegorocznych postanowień
(które stały się też moimi celami!).
1. Cieszyć się każdą chwilą spędzoną z rodziną.
Rok
2014 obfitował w masę wspólnych, rodzinnych i najpiękniejszych w moim
życiu chwil, przede wszystkim ze względu na fakt, że cały ten czas
spędziłam na urlopie macierzyńskim. Miałam mnóstwo czasu na wspólne
spacery, wycieczki czy zwykle leniuchowanie w domu. Każda z tych chwil
sprawiała mi mnóstwo radości i chciałabym aby tak było również w 2015
roku. Nie będzie to już takie proste, ponieważ w kwietniu wracam do
pracy i wiem, że tych wspólnych chwil będzie dużo mniej, ale wierzę, że
przez to będą jeszcze piękniejsze i będę je jeszcze bardziej doceniać.
Przez
cały zeszły rok uczyłam się (i wciąż to robię!) jak być mamą, co to
znaczy tworzyć własną rodzinę i jak radzić sobie z trudnymi nieraz
rodzinnymi relacjami. Moja najbliższa rodzina, czyli mój mąż i synek, są
dla mnie najważniejsi w życiu, ale rodzina to przecież też rodzice,
teściowie, rodzeństwo, dziadkowie, kuzynostwo... Zeszły rok obfitował w
rodzinne spotkania, które sprawiały mi dużo radości, choć zdarzało się i
tak, że potrafiły mnie zasmucić. Wszystko to co wydarzyło się w 2014
roku było ważne i potrzebne, sprawiło, że jestem taka jaka jestem, ale
przede wszystkim nauczyło mnie czerpać prawdziwą radość z każdej chwili
oraz pokornie stawiać czoła wszelkim trudnościom (których na szczęście
było tak niewiele!).
2. Przygotować Stasia do bezstresowych rozstań z mamą.
To
bardziej cel niż postanowienie, ale w sumie nie widzę zbyt wielkiej
różnicy pomiędzy nimi. Jak wspomniałam wyżej, w kwietniu tego roku
wracam do pracy. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, bo zaliczam się
do grona osób naznaczonych pracoholizmem, ale z drugiej strony myśl o
rozstaniu ze Stasiem i powierzeniu Go pod opiekę komuś innemu, napawa
mnie przerażeniem. Postanowiłam więc że od stycznia zacznę powoli
przystosowywać Stasieńka do rozstań ze mną. Jak wiecie nie jest to takie
proste, ponieważ synek wciąż jest karmiony piersią, ale w związku z
moim powrotem do pracy musimy zrezygnować z karmień w ciągu dnia,
pozostawiając jedynie karmienie poranne i wieczorne (i ewentualnie
nocne).
Przygotowanie
Stasieńka do rozstań ze mną jest już rozpoczęte. Staram się
przynajmniej dwa razy w tygodniu wyjść na przyjemniej dwie godziny z
domu, pozostawiając Stasia z Tatą. Zamierzam tak robić do końca
stycznia. To jest oczywiście wariant praktycznie bezstresowy, ponieważ
Stach uwielbia swojego Tatusia, ale od lutego zamierzam ruszyć z
pozostawianiem synka dwa razy w tygodniu na kilka godzin z jego przyszłą
nianią (pozdrowienia dla Ani!). W marcu zwiększę częstotliwość wyjść do
trzech w tygodniu. Mam nadzieję, że dzięki takiej metodzie uda mi się
przystosować Stasia do przebywania przez kilka godzin z innymi osobami.
3. Zwolnić tempo życia, wprowadzić w życie zasady slow parenting.
Slow parenting to odpowiedź na zbyt szybki i powierzchowny styl życia i wychowania dzieci. Według wielu rodziców najważniejszy jest byt i odpowiednie zabezpieczenie materialne dziecka, a wychowanie powinno opierać się na obowiązku, perfekcji i przygotowaniu do tak zwanego "wyścigu szczurów". A wszystko to nakręcane jest przez kulturę konsumpcjonizmu, która narzuca na nas niekończące się oczekiwania. Slow parenting ma na celu umożliwienie dziecku świadomego kreowania własnego życia, bez narzucania mu własnego zdania, ambicji, niespełnionych marzeń, itp. Dziecko należy kochać takie jakie jest i nie oczekiwać od niego wykreowanych przez "społeczeństwo posiadaczy" postaw.
Wydaje mi się, że daleko mi do konsumpcjonistycznego stylu życia, potrafię się cieszyć tym co mam, choć oczywiście są pewne aspkety życia wobec których mam duże oczekiwania, ale dotyczą one mnie, a nie mojego dziecka. Jedyne czego oczekuję od mojego dziecka to aby było zdrowe i szczęśliwe. A co będzie je uszczęśliwiać - o tym zadecyduje już sam. Jak na razie każdego dnia staram się uszczęśliwiać Stasia ogromem uczuć ze swojej strony, milionem buziaków i przytulasków i drobnymi przyjemnościami, takimi jak wspólny spacer czy wyjazd za miasto. Przyznaję się, że kupuję synkowi dużo zabawek i nad tym aspektem muszę popracować, ponieważ nie chcę aby i On miał wobec nas oczekiwania w postaci kolejnego nowego gadżetu z byle okazji lub i bez niej.
3. Zwolnić tempo życia, wprowadzić w życie zasady slow parenting.
Slow parenting to odpowiedź na zbyt szybki i powierzchowny styl życia i wychowania dzieci. Według wielu rodziców najważniejszy jest byt i odpowiednie zabezpieczenie materialne dziecka, a wychowanie powinno opierać się na obowiązku, perfekcji i przygotowaniu do tak zwanego "wyścigu szczurów". A wszystko to nakręcane jest przez kulturę konsumpcjonizmu, która narzuca na nas niekończące się oczekiwania. Slow parenting ma na celu umożliwienie dziecku świadomego kreowania własnego życia, bez narzucania mu własnego zdania, ambicji, niespełnionych marzeń, itp. Dziecko należy kochać takie jakie jest i nie oczekiwać od niego wykreowanych przez "społeczeństwo posiadaczy" postaw.
Wydaje mi się, że daleko mi do konsumpcjonistycznego stylu życia, potrafię się cieszyć tym co mam, choć oczywiście są pewne aspkety życia wobec których mam duże oczekiwania, ale dotyczą one mnie, a nie mojego dziecka. Jedyne czego oczekuję od mojego dziecka to aby było zdrowe i szczęśliwe. A co będzie je uszczęśliwiać - o tym zadecyduje już sam. Jak na razie każdego dnia staram się uszczęśliwiać Stasia ogromem uczuć ze swojej strony, milionem buziaków i przytulasków i drobnymi przyjemnościami, takimi jak wspólny spacer czy wyjazd za miasto. Przyznaję się, że kupuję synkowi dużo zabawek i nad tym aspektem muszę popracować, ponieważ nie chcę aby i On miał wobec nas oczekiwania w postaci kolejnego nowego gadżetu z byle okazji lub i bez niej.
4. Przygotować dla Stasia fantastyczne przyjęcie urodzinowe.
To
również bardziej cel niż postanowienie, ale muszę przyznać, że idzie mi
nieźle, ponieważ do pierwszych urodzin Stasia mam jeszcze miesiąc, a
już mam wszystko obmyślone i mogę przystąpić do realizacji planu!
Wymyśliłam
sobie, że urodzinki Stasia będą przyjęciem... pirackim (ktoś jest
zaskoczony?)! Wszystkie gadżety będą z motywem żeglarsko-pirackim, no i
oczywiście tort z wielką żaglówką!
A jakie są Wasze postanowienia noworoczne?
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Ania pozdrawia :)
OdpowiedzUsuńpirackie klimaty - super! A czy napuścimy cały dom wody?
OdpowiedzUsuńDziadostwo jedyne takie
Slow parenting - to dobry plan. Wrzucić na luz i rozkoszować się chwilą z dziećmi, to ważne zarówno dla nich jak i rodziców.
OdpowiedzUsuń