niedziela, 7 września 2014

Ja to mam szczęście!

źródło: http://sherights.com/2013/11/22/bribing-breastfeeding-mothers/

Karmienie piersią to najprostszy i najbardziej naturalny sposób żywienia noworodków i niemowląt (a przy tym i bardzo ekonomiczny i wygodny). W dzisiejszych czasach matki mają jednak wybór - mogą zdecydować się na karmienie naturalne bądź podawanie mleka modyfikowanego. Tak jak pisałam w pierwszym poście, nie oceniam żadnej matki, bo wychodzę z założenia, że każda z nas chce dla swojego Maluszka jak najlepiej. Warto jednak wiedzieć ile dobrego niesie ze sobą karmienie piersią i zawalczyć o nie, nawet w sytuacjach kryzysowych.


Ja zdecydowałam się na karmienie naturalne, choć nie ukrywam, że miałam w tym temacie dużo szczęścia.
Po pierwsze - szkoła rodzenia (o której pisałam tutaj). Jedna z prowadzących zajęcia, Pani Małgosia, pracowała w poradni laktacyjnej i już od pierwszych zajęć zachęcała nas do wyłącznego karmienia piersią, bez dokarmiania mlekiem modyfikowanym. Trzy spotkania poświęcone były wyłącznie zagadnieniu karmienia piersią - zalety wynikające z karmienia naturalnego, techniki przykładania dziecka do piersi, sposoby radzenia sobie z nawałem pokarmu, zapaleniem piersi, obolałymi brodawkami i tak dalej. Optymizm Pani Małgosi, jej łagodne usposobienie, siła argumentu sprawiły, że ja po prostu nie dopuszczałam do siebie myśli, że nie będę karmić piersią.
Po drugie - porodówka. Wybór szpitala nie zajął mi zbyt wiele czasu - od razu wiedziałam gdzie chcę rodzić. Mieszkam we Wrocławiu i do wyboru miałam cztery porodówki. Zdecydowałam się na szpital przy ulicy Chałubińskiego. Wcześniej rodziła tam moja kuzynka i przyjaciółka. Ponadto szkoła rodzenia, do której chodziła, znajduje się właśnie w tym szpitalu. W ramach zajęć mogliśmy zobaczyć sale porodowe i cały oddział położniczy. Tak więc, gdy nadeszła TA chwila czułam się jakbym jechała w odwiedziny do znajomych. Wiedziałam gdzie iść, o co pytać, kogo szukać i tak dalej. Okazało się, że miałam niesamowite szczęście i przez cały poród była przy mnie bardzo sympatyczna i pomocna położna. Gdy tylko pojawił się Staś, położyła mi go na piersi i powiedziała: "proszę mu dać pierś"! I tak zaczęła się nasza przygoda z karmieniem piersią. 
Po trzecie - brak problemów z laktacją. Pokarm pojawił się u mnie zaraz po urodzeniu Stasieńka. Nigdy nie miałam żadnych wątpliwości co do tego czy się najada. Wiem, że kobiety po cesarskim cięciu mają trochę trudniejszą sytuację, ponieważ dzieci przystawiane są dużo później, ale nie jest wcale tak, że nie mają one pokarmu. Produkcja pokarmu w piersiach przyszłej matki rozpoczyna się już w ciąży. Laktacja rusza na całego dopiero po przyjściu dziecka na świat i jest pobudzana przez brak łożyska w łonie matki, a nie przez rodzaj porodu. Zwiększa się poziom oksytocyny i prolaktyny, dwóch hormonów odpowiedzialnych za produkcję i spływanie pokarmu w piersiach świeżo upieczonej matki. Poziom tych hormonów zwiększa także samo dziecko, które ssąc, drażni sutki mamy. Dlatego dobrze, jeśli dziecko zostanie przystawione do piersi w przeciągu pierwszej godziny po urodzeniu. Opóźnienie karmienia piersią może być mniej stymulujące do produkcji pokarmu, niż karmienie piersią od razu po urodzeniu dziecka, ale nie znaczy, że będzie nieskuteczne czy nieudane.
Po czwarte - brak problemów z ssaniem piersi przez Stasia. Synek od pierwszego przystawienia miał mocne ssanie, czułam, że pokarm wypływa i słyszałam ciche "kyky" przy przełykaniu. 
Po piąte - brak problemów z brodawkami, nawałem pokarmu. W pierwszym tygodniu karmienia piersią miałam nawał pokarmu, ale spokojnie dawałam sobie z nim radę. Wystarczyło częste przystawianie dziecka i okładanie piersi zimnymi, obtłuczonymi liśćmi kapusty. Brodawki również pobolewały mnie przez pierwszy tydzień, ale nie na tyle by samo karmienie sprawiało mi ból. Pomógł Bepanthen.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z faktu, że nie wszystkie mamy mają tyle szczęścia co ja. Niektóre nie mają odpowiedniego wsparcia, niektóre zbyt szybko się zniechęcają. Warto jednak zawalczyć o każdy mililitr mleka. Aby przekonać do karmienia piersią przyszłe mamy przedstawię kilka faktów dotyczących karmienia piersią według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
  • WHO zaleca wyłączne karmienie piersią przez 6 pierwszych miesięcy życia. Po 6. miesiącu dieta powinna zostać rozszerzona o owoce i warzywa, które stanowią posiłki uzupełniające. Karmienie piersią należy kontynuować do ukończenia przez dziecko 2 lat lub dłużej. I tu się zatrzymam na chwilę. Wiem, że wiele osób uznaje długie karmienie piersią za dosyć kontrowersyjne. Ostatnio usłyszałam nawet opinię, że matki, które długo karmią piersią swoje dzieci (uściślę - długo, oznacza dłużej niż rok) są egoistkami. Oczywiście nie zgadzam się z tą opinią, wygłoszoną swoją drogą przez mężczyznę, więc nawet nie będę szczególnie się nad nią rozwodzić. Kolejna zasłyszana przeze mnie opinia na temat długiego karmienia piersią została wygłoszona przez znajomą panią doktor (neonatolog). Według niej karmienie piersią dłużej niż dziewięć miesięcy nie ma sensu, ponieważ mleko matki nie ma wówczas już żadnych wartości odżywczych. Poszperałam trochę w różnych źródłach i ustosunkowałam się do tej wypowiedzi:
Mleko mamy zawiera cały szereg przeciwinfekcyjnych substancji, między innymi  immunoglobulinę sekrecyjną, która tworzy główną barierę na śluzówce układu pokarmowego i oddechowego i umożliwia wielopoziomową walkę z wirusami i bakteriami – najwięcej tej substancji jest w tak uznanej siarze. Poziom niektórych immunoglobulin wzrasta, osiągając w dwudziestym miesiącu laktacji stężenie równie wysokie jak w 2 tygodniu karmienia. Wczesna stymulacja systemu odpornościowego zapewnia dziecku ochronę zarówno w trakcie karmienia, jak wiele lat po jego ustaniu. Długotrwałe karmienie piersią zapewnia odporność na wiele chorób, w tym uważanych za cywilizacyjne, np. wrzodziejące zapalenie okrężnicy. Wraz z długością karmienia (rok i więcej) dwukrotnie maleje ryzyko zachorowania na cukrzycę. Karmienie piersią między 12 a 36 miesiącem dwukrotnie obniża także ryzyko śmierci z powodu chorób układu oddechowego w porównaniu do dzieci karmionych sztuczną mieszanką. Substancje odpowiedzialne za trawienie mleka wytwarzane są w organizmie dziecka do piątego, szóstego roku życia, kiedy dzieci osiągają odporność bardziej zbliżoną do odporności dorosłych. To w latach, nie miesiącach mierzymy długie karmienie piersią przynoszące wielopłaszczyznowe korzyści. 
źródło: http://dziecisawazne.pl/dlaczego-warto-dlugo-karmic-dziecko-piersia/
Dlatego minimalny czas karmienia w moim wykonaniu to rok. Później zadecyduje Staś. 
  • wyłączne karmienie piersią jest naturalną metodą antykoncepcyjną (choć nie jest niezawodna: skuteczność 98% przez pierwszych 6 miesięcy po porodzie). Ponadto zapobiega rakowi piersi i jajników, pomaga wrócić do wagi sprzed ciąży i obniża ryzyko otyłości.
  • wychodząc naprzeciw rosnącym potrzebom dziecka, należy po 6 miesiącach zacząć wprowadzać pokarmy stałe, kontynuując przy tym karmienie piersią. Można karmić posiłkami przeznaczonymi specjalnie dla dzieci lub modyfikować to, co spożywa cała rodzina. WHO zaleca:
    - dalsze karmienie piersią na żądanie;
    - podawanie stałych pokarmów łyżeczką lub w kubku, nie w butelce;
    - jedzenie powinno być świeże, bezpieczne, czyste i lokalne;
    - dać dziecku czas na naukę jedzenia pokarmów stałych.

    Dziś to tyle. W najbliższych dniach napiszę parę zdań o rozszerzeniu diety właśnie. 

    Pozdrawiam i miłej niedzieli (my lecimy na basen!)! 
     



2 komentarze: