środa, 22 kwietnia 2015

Długa podróż z Maluchem - jak się do niej przygotować?

Ci z Was, którzy zaglądają na bloga z miarę regularnie, zauważyli zapewne, że dosyć często zdarza nam się ze Staśkiem podróżować. Raz dalej, raz bliżej, ale jednak. Cóż, nie jesteśmy typem kanapowej rodziny, która każdą wolną niedzielę spędza w domu i jeśli tylko pogoda dopisuje, wylatujemy z domu niczym ptaszki z gniazda. Tak się akurat złożyło, że właśnie teraz, tuż przed świętami, przypadło nam wyruszyć w najdłuższą z dotychczasowych podróży. Blisko osiemset kilometrów w samochodzie w trzynastomiesięcznym dzieckiem. Brzmi jak horror? Nie jest tak źle! Podzielę się z Wami swoimi sprawdzonymi sposobami na spokojną i przyjemną podróż samochodem.

źródło: tattoopinners.com


W przypadku Stasia pierwsza bardzo ważna kwestia to wyspanie. Nasz Maluch przed podróżą musi być wypoczęty, w przeciwnym razie zaczyna marudzić już po dziesięciu minutach jazdy. Owszem, szybko wówczas zasypia, ale przekonaliśmy się już kilka razy, że Staśko padający ze zmęczenia śpi krócej i bardziej niespokojnie. Dlatego, kiedy wybieramy się w dłuższą podróż, staramy się wyjechać niedługo po popołudniowej drzemce synka (między jedenastą a trzynastą godziną) - Staś jest wtedy ciekawy świat, z chęcią patrzy za okno i bawi się zabawkami. Zwykle po godzince, półtora zasypia. Spokojnie, bez płaczu i całkowicie samodzielnie (czasem zdarza mi się zaczytać i dopiero po chwili zorientować, że Stach już tnie komara). 

Kolejną istotną kwestią jest jazda za dnia. Staś nie lubi jeździć, gdy jest ciemno, pomimo, że włączamy mu wówczas lampkę. Zdecydowanie bardziej podoba mu się jazda za dnia, kiedy może widzieć inne samochody. Poza tym wiąże się to również z wypoczęciem organizmu, więc jest to raczej naturalna sprawa. U nas zdecydowanie najlepiej sprawdza się jazda albo z samego rana, niedługo po przebudzeniu się (Staś wstaje około siódmej) albo zaraz po południowej drzemce. Oczywiście jeżeli podróż jest długa to Maluch zasypia w trakcie jazdy, ale tak jak wspomniałam wyżej, zdecydowanie lepiej nam się podróżuje gdy Staś zasypia a nie "pada" podczas jazdy. 

Na pierwsze urodziny Staś dostał od dziadków gadżet, który bardzo nam się przydał podczas wjazdu do Niemiec, a mianowicie przenośny odtwarzacz DVD z możliwością podpięcia USB. Mniej więcej wygląda to tak:

 źródło: electronic-star.pl

Świetna sprawa i pomoc w sytuacjach, gdy dziecko jest już znudzone podróżą i zaczyna mocno marudzić. Dla mnie jest to stresujący moment, ponieważ nie mogę podczas jazdy wyjąć synka z fotelika i przytulić... Najlepiej jest wówczas zatrzymać się, wyjąć dziecko, przytulić, wycałować i pozwolić mu się chwilę poruszać. U nas niestety po takiej przerwie Staś nie zawsze chce wracać na swoje miejsce, więc wtedy właśnie z pomocą przychodzą bajki na takim urządzeniu. Wiem, że część matek ma bardzo ortodoksyjne podejście do tematu bajek i wychodzi z założenia, że rocznemu dziecku nie powinno się ich puszczać, ja jednak wolę bardziej zdroworozsądkowe podejście. Uważam, że rodzice powinni się z dzieckiem bawić, spędzać czas na świeżym powietrzu i poświęcać mu tak dużo uwagi, jak to tylko możliwe, ale są sytuacje awaryjne, kiedy te nieszczęsne bajki mogą nam przyjść z pomocą. I taką sytuacją jest właśnie podróżowanie. Kiedy Staś jest już znużony jazdą, zaczyna płakać, a ja mam związane ręce, bo przykładowo jedziemy autostradą i do najbliższego zjazdu jest jeszcze kawałek, włączam mu na odtwarzaczu zamontowanym na zagłówku fotela, bajkę. Staram się aby ta bajka była w miarę możliwości dopasowana do jego wieku, nie za długa (maksymalnie pięć minut), z niewielką liczbą postaci, z możliwie niezbyt częstą zmianą ujęć. Staś ogląda zatem:
- Hippa Hippa Hey (zwykle po polsku)


- Charlie and the numbers  (po angielski, bo w wersji polskiej nie podoba nam się dubbing)


- Przytulaczki/ The Cuddlies (zarówno po polsku, jak i po angielsku - w wersji angielskiej są odcinki, które nie są dostępne po polsku) 


- Big Bugs Band 


- Zagadkowy pociąg (polska wersja jest rewelacyjna!)


Żadnych innych bajek Maluchowi nie puszczam, czasami jeszcze Dobranocny Ogród, ale w sumie mnie samą ta bajka/program nieco zaskakuje, więc staram się jej Stasiowi nie pokazywać. Z racji, że w domu nie oglądamy telewizji w ciągu dnia (nie chcę aby Staś oglądał reklamy, poza tym telewizor puszczony w tle ma gorszy wpływ na dziecko niż puszczenie mu na przykład dwudziestu minut bajek odpowiednich dla jego wieku - poczytajcie między innymi tutaj), bajki również puszczam mu sporadycznie, najczęściej rano, kiedy muszę nieco ogarnąć mieszkanie i siebie i nie dłużej niż trzydzieści minut dziennie, a podczas podróży odtwarzacz uruchamiam w sytuacjach naprawdę kryzysowych. Pozwala mi to zachować czyste rodzicielskie sumienie i zdrowy rozsądek. 

Kolejna sprawa związana z podróżą to oczywiście odpowiednie spakowanie Malucha do samochodu. To co ja zawsze mam pod ręką i zabieram do kabiny pasażera to:
- kilka ulubionych zabawek (w naszym przypadku traktor z Lego Duplo, samochodzik z Ikei, Szczeniaczek Uczniaczek i dowolna grzechotka oraz gryzak);
- kilka książeczek;
- nawilżane chusteczki;
- plastikową łyżeczkę (Staś kocha bawić się sztućcami, więc zabieramy je ze sobą wszędzie...);
- coś do przegryzienia (kawałek maślanego rogaliczka, w ostateczności biszkopty);
- kubek z piciem;
- pieluchę tetrową i flanelową (nie lubię wozić koca, a pieluchą zawsze można Maluszka otulić, poza tym w samochodzie jest zazwyczaj ciepło i łatwo dziecko przegrzać);
- kilka pieluch jednorazowych.
Ten zestaw zabieram ze sobą od bardzo dawna i w sumie nic więcej nie jest mi potrzebne. Nie lubię wozić ze sobą zbyt dużo rzeczy. 

I w sumie to tyle. Nie wiem czy nam trafiło się wyjątkowo spokojne i pogodne dziecko, ale podróżowanie ze Stachem to sama przyjemność! Stosuję się tylko do wyżej opisanych kwestii i podróż mija nam bezstresowo i spokojnie. Marzy mi się jeszcze coś takiego do samochodu:

źródło: pinterest.com
W najbliższym czasie czeka nas nieco krótsza wycieczka do Nysy (weekend majowy) i do Pragi (weekend czerwcowy), mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się w taki wynalazek zaopatrzyć. 

Pozdrawiam Was i obiecuję pisać częściej!
  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz