Ostatnio w naszym domu pojawiły się trzy nowe zabawki. Akurat tak się złożyło, że wszystkie są z Fisher Price, ale jest to zupełny przypadek. Nie czujemy się jakoś szczególnie związani z tą marką, kupujemy po prostu to co nam się podoba a jest kilka takich, które szczególnie mi się podobają i już wiem co Gwiazdor w tym roku przyniesie Staśkowi pod choinkę! Ale najpierw o tym co tu i teraz.
TELEFONIK DLA GADUŁKI - prezent od babci. Bardzo ładna, trochę oldskulowa zabawka. Przeznaczona teoretycznie dla dzieci od 1. roku życia, ale Staś, który ma 8,5 miesiąca, świetnie się nią bawi. Przy wykręcaniu numeru tarcza wydaje dźwięki typowe dla telefonu, a gdy dziecko pociągnie telefon za sznurek, ruszają się oczka zabawki. Trochę brakuje mi dzwonka, ale to drobny szczegół. Cena w miarę adekwatna do jakości - od 40 złotych.
A teraz trochę kontrowersji! Skoczek!
SKOCZEK RAINFOREST JUMPEROO - nad zakupem skoczka zaczęliśmy się zastanawiać w momencie, kiedy Staś zaczął siadać i przede wszystkim raczkować. Synek zrobił się tak ruchliwy, że pozostawienie go choć na chwilę samego stało się całkowicie niemożliwe, noszenie w chuście po domu, podczas gdy gotowałam obiad lub sprzątałam przestało się sprawdzać, ponieważ jedyne czego Staś się domagał to śmiganie po podłodze. Pozostawienie malucha w łóżeczku na czas wyjścia do toalety również się nie sprawdzało, ponieważ Staś zaczął podciągać się na szczebelkach i wiele razy uderzał się w głowę gdy próbował usiąść i nagle tracił równowagę. Kojec czy fotelik stały się be i synek po prostu bardzo się złościł, gdy go zostawiałam. I wtedy właśnie pojawił się pomysł skoczka. Oczywiście gdy poruszyłam temat na forum dla mam, zostałam zjechana z góry na dół, oskarżona o niedbałość wobec dziecka, ignorancję i tak dalej. Ja jednak postanowiła nie zawierzać jedynie opinii wszechwiedzących mam-forumowiczek, poczytałam więc trochę i podpytałam naszą Panią doktor, która (podobnie jak myślałam) kazała kierować się we wszystkim umiarem i zdrowym rozsądkiem. Staś nie ma problemów z bioderkami, ortopeda nie miał żadnych zastrzeżeń, więc umieszczanie go w skoczku na maksymalnie kilkanaście minut dziennie nie stanowi dla niego zagrożenia. Dlatego też wkładam synka do skoczka tylko rano, kiedy muszę wykonać poranną toaletę i przygotować śniadanko dla niego i siebie. Później przez cały dzień synek nie jest wkładany do skoczka, bawi się wyłącznie na podłodze a my razem z nim. Sprzątam i gotuję obiad podczas popołudniowej drzemki Staśka, więc wszystko się ułożyło pomyślnie i wszystko jestem w stanie ogarnąć. A Staś z porannej zabawy w skoczku ma mega fun, zabawka jest bardzo ładna, solidnie wykonana, wszystkie dzwoniąco-świecące atrakcje są przyjemne i interesujące dla dziecka. Obrotowe siedzisko pozwala dziecku na swobodną zabawę, dzięki czemu maluch nie ma poczucia "uwięzienia". Wiele mam krytykuje skoczki ze względu na wyginanie się stóp na podłodze, kiedy dziecko znajduje się w środku. Nie jest jednak prawdą, że stopy źle się układają. Oczywiście - jeśli ktoś wsadzi do skoczka 5. czy 6. miesięczne dziecko, które ledwo dosięga nóżkami do ziemi, nie siada, to z pewnością jego stópki i cała postawa ulegną deformacji, ale w przypadku dziecka 8. czy 9. miesięcznego, które swobodnie stoi np. przy meblach a w skoczku spokojnie dotyka podłoża, stawia stópki dokładnie w takim samym ułożeniu jak właśnie podczas stania. Najważniejsze aby nóżki dziecka nie wisiały. Jeżeli nóżki będą w całości dotykać ziemi nie będzie również obciążenia stawów biodrowych w stopniu większym niż podczas stania właśnie czy stawiania pierwszych kroków. Zamontowane w skoczku "majtki" pomagają jedynie dziecku utrzymać równowagę.
Sam skoczek jako zabawka jest bardzo drogi i z pewnością nigdy nie zapłaciłabym za niego jego rynkowej wartości. Ceny wahają się bowiem między od około 400 do prawie 600 złotych! Nam udało się kupić istną perełkę - za zabawkę w stanie idealnym (niektóre elementy nie miały nawet zdjętych foli) zapłaciliśmy 200 złotych. Rodzice dziewczynki, po której jest skoczek, mówili, że córeczka użytkowała skoczka jedynie przez pół roku, bo dosyć późno go kupili (limit to 11,5 kilograma). Polecam więc przewertować internet w celu znalezienia dobrej oferty.
Na koniec nasz dwudniowy hit.
Na koniec nasz dwudniowy hit.
EDUKACYJNY POCIĄG SZCZENIACZKA "POZIOMY NAUKI" - prezent od drugiej babci, wybrany przez rodziców (tak, tak, babcia zapłaciła...). Kiedy pierwszy raz zobaczyłam reklamę tego pociągu w telewizji, pomyślałam, że fajnie byłoby taki sprezentować Staśkowi, bo przecież wszystkie chłopaki kochają pociągi. Temat jednak ucichł i dopiero kiedy moja mama przyjechała w odwiedziny do wnuczka i stwierdziła, że chce mu coś kupić, moje myśli wróciły do tej właśnie zabawki. Zastanawialiśmy się jeszcze co prawda nad zakupem autka mądrego kierowcy z vtechu, ale po obejrzeniu filmiku z prezentacją stwierdziliśmy, że drażnią nas grane melodyjki i stanęło na pociągu i szczeniaczku. I bardzo dobrze, bo zabawka jest rewelacyjna! Pierwsze wrażenie - "Wooow! Jaki ten pociąg duży!". Przy rozpakowywaniu byłam chyba bardziej podekscytowana niż Staś!
Trzy figurki - szczeniaczek, małpka i żabka - są zarazem grzechotkami i są naprawdę przeurocze i bardzo porządne. W ogóle cały pociąg jest porządnie wykonany i przeuroczy. Zdjęcia w ogóle nie odzwierciedlają jego uroku. Jednak to co najważniejsze jest niewidoczne na zdjęciach, czyli mnóstwo piosenek, melodyjek i zwrotów jakie wydaje pociąg. Po naciśnięciu komina pociąg zaczyna grać i... jeździć! Pięć przycisków umieszczonych z boku ciuchci uczy kolorów, kształtów i cyfr. Ponadto zabawka posiada specjalne poziomy nauki, które pozwalają zmieniać treści piosenek w miarę rozwoju dziecka. Jak dla mnie - bomba!
Zabawka, jak większość z Fisher Price, nie jest tania. Cena waha się od około 150 do nawet 250 złotych! Nam udało się znaleźć ofertę na agito.pl - 156 złotych z odbiorem osobistym we Wrocławiu. I od dwóch dni Staś pędzi za ciuchcią po całym mieszkaniu z rogalem na twarzy od ucha do ucha!
Powoli zbliżają się mikołajki oraz święta, a co za tym idzie - prezenty. Czeka nas zatem spore wyzwanie, bo poza prezentami dla Staśka musimy upolować coś fajnego dla Jagusi, Mikołajka, Antosia i jego braciszka, który niebawem się urodzi. Poszukiwania i zakupy już rozpoczęte - z prezentami nigdy nie czekam do ostatniej chwili (nie chcę zrujnować naszego budżetu...). Z pewnością podzielę się z Wami tym co uda mi się znaleźć :)
Pozdrawiam i miłego wieczoru!
Trzy figurki - szczeniaczek, małpka i żabka - są zarazem grzechotkami i są naprawdę przeurocze i bardzo porządne. W ogóle cały pociąg jest porządnie wykonany i przeuroczy. Zdjęcia w ogóle nie odzwierciedlają jego uroku. Jednak to co najważniejsze jest niewidoczne na zdjęciach, czyli mnóstwo piosenek, melodyjek i zwrotów jakie wydaje pociąg. Po naciśnięciu komina pociąg zaczyna grać i... jeździć! Pięć przycisków umieszczonych z boku ciuchci uczy kolorów, kształtów i cyfr. Ponadto zabawka posiada specjalne poziomy nauki, które pozwalają zmieniać treści piosenek w miarę rozwoju dziecka. Jak dla mnie - bomba!
Zabawka, jak większość z Fisher Price, nie jest tania. Cena waha się od około 150 do nawet 250 złotych! Nam udało się znaleźć ofertę na agito.pl - 156 złotych z odbiorem osobistym we Wrocławiu. I od dwóch dni Staś pędzi za ciuchcią po całym mieszkaniu z rogalem na twarzy od ucha do ucha!
Powoli zbliżają się mikołajki oraz święta, a co za tym idzie - prezenty. Czeka nas zatem spore wyzwanie, bo poza prezentami dla Staśka musimy upolować coś fajnego dla Jagusi, Mikołajka, Antosia i jego braciszka, który niebawem się urodzi. Poszukiwania i zakupy już rozpoczęte - z prezentami nigdy nie czekam do ostatniej chwili (nie chcę zrujnować naszego budżetu...). Z pewnością podzielę się z Wami tym co uda mi się znaleźć :)
Pozdrawiam i miłego wieczoru!
Pięć przycisków o różnych kształtach uczy kolorów, kształtów, cyfr i nie tylko.
W Pociągu Szczeniaczka wykorzystano innowacyjną, specjalną technologię „Poziomy nauki”, która pozwala zmieniać interaktywne treści w miarę rozwoju dziecka. - See more at: http://www.fisher-price.com/pl_PL/products/laugh-n-learn-puppys-smart-train#sthash.OrToSdVP.dpuf
W Pociągu Szczeniaczka wykorzystano innowacyjną, specjalną technologię „Poziomy nauki”, która pozwala zmieniać interaktywne treści w miarę rozwoju dziecka. - See more at: http://www.fisher-price.com/pl_PL/products/laugh-n-learn-puppys-smart-train#sthash.OrToSdVP.dpuf
Pięć przycisków o różnych kształtach uczy kolorów, kształtów, cyfr i nie tylko.
W Pociągu Szczeniaczka wykorzystano innowacyjną, specjalną technologię „Poziomy nauki”, która pozwala zmieniać interaktywne treści w miarę rozwoju dziecka. - See more at: http://www.fisher-price.com/pl_PL/products/laugh-n-learn-puppys-smart-train#sthash.OrToSdVP.dpuf
W Pociągu Szczeniaczka wykorzystano innowacyjną, specjalną technologię „Poziomy nauki”, która pozwala zmieniać interaktywne treści w miarę rozwoju dziecka. - See more at: http://www.fisher-price.com/pl_PL/products/laugh-n-learn-puppys-smart-train#sthash.OrToSdVP.dpuf
Pięć przycisków o różnych kształtach uczy kolorów, kształtów, cyfr i nie tylko.
W Pociągu Szczeniaczka wykorzystano innowacyjną, specjalną technologię „Poziomy nauki”, która pozwala zmieniać interaktywne treści w miarę rozwoju dziecka. - See more at: http://www.fisher-price.com/pl_PL/products/laugh-n-learn-puppys-smart-train#sthash.OrToSdVP.dpuf
W Pociągu Szczeniaczka wykorzystano innowacyjną, specjalną technologię „Poziomy nauki”, która pozwala zmieniać interaktywne treści w miarę rozwoju dziecka. - See more at: http://www.fisher-price.com/pl_PL/products/laugh-n-learn-puppys-smart-train#sthash.OrToSdVP.dpuf
Więcej takich rodzinnych zdjęć :) Sam cukier!
OdpowiedzUsuń